piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 1


Zaskakujące wydarzenia to jedna trzecia część Twojego życia. 
J. M.

 
Obudziłam się. Jest godzina 8.10. E tam, przecież nie będę tak leżeć. Wyskoczyłam z łóżka i poszłam do łazienki, zrobić poranną toaletę. Po 10, może po 15 minutach postanowiłam uszykować sobie jakieś ciuchy. Ponieważ za oknem- co bardzo mnie zdziwiło-  pięknie świeciło słońce, padło na spódniczkę do pasa w kwiaty, białą bluzkę i szpilki – najzwyklejsze, koloru turkusowego. Włosy przeczesałam szczotką i zrobiłam lekki makijaż. Uszykowana zeszłam na piętro do kuchni. Oczywiście moja mama już tam była.
- Dzień dobry. – powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Cześć. – podeszłam do niej i dałam jej buziaka.
- Może coś zrobić ci do jedzenia? – spytała.
- Nie dziękuje. Sama sobie zrobię. – uśmiechnęłam się.
- Dobrze. To ja będę się zbierać, bo dzisiaj jest licytacja egzotycznej rośliny.
- Nie pytam, bo na pewno nie wiem, jak wygląda. – dodałam, a mama odpowiedziała mi uśmiechem i wyszła z pomieszczenia. – Hyymm… Co by tu sobie zjeść… - otworzyłam lodówkę. Po co pytam, jak i tak codziennie jem to samo, czyli jogurt naturalny z płatkami musli. Po skończonym śniadaniu postanowiłam, że wejdę na Twitter’a. Poszłam więc  z powrotem do pokoju i odpaliłam laptopa.
 Jak na dobry początek mam już swoją małą grupkę fanów. Są bardzo mili, motywują mnie, wspierają - coś pięknego.
Życzę miłego dnia! 
Napisałam na koncie i usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. – odpowiedziałam.
Była to moja menedżerka, potocznie nazywana ciocią. No… nie dosyć, że ma tyle na głowie, to jeszcze się sama prosiła, żeby być moją menedżerką.
- Ooo… ty już nie śpisz? – zdziwiła.
- No, a jak widać. – poruszyłam brwiami. Z ciocią zawsze mogę pożartować.
- Mam do ciebie dobrą wiadomość. – uśmiechnęła się.
- Jaką? – zdziwiłam się.
- Za tydzień idziemy do studia.
-Nooo! A jednak. 
-No. Co powiesz na współpracę ze Tinie Tempah’em?
- Że co?!
- No to!
- Kocham cie! – szybko podleciałam do cioci i rzuciłam się jej na szyję.
- Ale wiesz, zachowuj się jakoś przy nim. – mrugnęła do mnie.
- Przecież wiesz, że ja go uwielbiam!
- Pamiętaj, że masz chłopaka. – zaśmiała się.
- Ciocia, chyba nie myślisz, że…
- Po tobie wszystkiego można się spodziewać.
Zmrużyłam lekko oczy.
- No co? Nie cieszysz się?
- No przecież, że się cieszę! Będzie „Let Go”? – jeszcze raz mocno ją utuliłam i dałam buziaka.
- Tak, to teraz oszczędzaj głos, a za tydzień zobaczysz się z Tinie’m.
- O kurde… Chyba tam padnę. Będziesz musiała mnie mocno trzymać. Muszę zadzwonić do Tim’a. – uśmiechnęłam się.
- To może od razu karetkę wezwę. – zaśmiała się ciocia. – Dobra, to ja uciekam. Pozdrów ode mnie Tim’a.
- Okej. Jak mnie nie będzie to znaczy, że jestem u Alex’a.
- Dobrze. – powiedziała i wyszła z pokoju.
Ja szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do kolegi. Przy okazji opowiedzieliśmy , co ostatnio się działo u nas i takie tam. Dawno się nie widzieliśmy.
 Tak mi zleciał czas, że nastała godzina 10.00. Postanowiłam wybrać się do Alex’a. Spakowałam do torebki potrzebne pierdołki i takie tam, wzięłam kluczyki i poszłam do garażu. Kiedy Byłam na miejscu wygodnie wsiadłam do mojego prezentu na 18-stkę od rodziców – białe Porsche 911 TURBO.
Oczywiście kogo to mógł być pomysł, jak  nie taty? Na pewno jeden z najlepszych prezentów jakie dostałam.
Wchodząc do środka auta przemieniłam buty na płaskie klapki, które zawsze –w razie potrzeby- miałam schowane pod fotelem kierowcy. Gotowe. Teraz mogę bezpiecznie włączyć się do ruchu, heh.
Przekręciłam więc kluczyki w stacyjce i „do Alex’a”.  Jeżeli nie będzie po drodze korków, to powinnam być u niego za dobre dwadzieścia minut. W ten czas włączę sobie radio, żeby mi się nie nudziło.
 Przesłuchałam sobie kilka kawałków. Niektóre znam to sobie nuciłam.
- Ey! To jest ta fajna piosenka! – zrobiłam minę lekko zdziwionej pozytywnie i szybko podkręciłam głos. Jest świetna. Słyszę ją już od paru miesięcy, a i tak nie wiem jak się nazywa.
 Akurat muszę poczekać za zielonym światłem, więc wzrok skierowałam na wyświetlacz radia.
-The Wanted Chasing The Sun – The Wanted… kiedyś, gdzieś już to słyszałam, ale nie potrafiłam skojarzyć jaką jeszcze piosenkę śpiewają, tak w ogóle to nigdy ich na oczy nie widziałam. Telewizji za dużo nie oglądam, na Internet, to tylko na Twitter’a.
Aha, to już tu. Wjechałam na posiadłość państwa Ireland, zaparkowałam auto na małym parkingu, przemieniłam obuwie i wyszłam z samochodu. Idąc w stronę domu, dobra, willi – to mieszkanie jest ponad dwa razy większe od mojego, które mi wydaje się wielkie.
 Położyłam palec na dzwonku. Nadusiłam przycisk i lekko oddaliłam się. Otworzyła mi jedna z ich gospodyń.
- Dzień dobry, panno Parker. – przywitała się z uśmiechem na twarzy.
- Witam panią. – także się uśmiechnęłam.
- Alexander jest w swoim pokoju. Chyba śpi.
- No, to na pewno. – zaśmiałyśmy się, a kobieta wpuściła mnie do środka. Poszłam w stronę pokoju chłopaka. Zastukałam kilka razy w drzwi, jak zawsze, do rytmu jakieś piosenki, tym razem była to ta, która leciała w radiu. Jak dobrze pamiętam – The Wanted – Chasing The Sun. Yhym… chyba właśnie tak.
Ani widu, ani słychu. A tam, co się będę pieprzyć. Wchodzę.
Śpioch chrapał sobie ładnie. Dobra, nie będę go już budzić. Położyłam się więc obok niego. Przypomniała mi  się rozmowa z ciocią. W myślach miałam tylko Tinie Tempah’a. Tak bardzo się rozmarzyłam, że zasnęłam.
Śniło mi się, że jestem w studiu z raperem. Wykonał dla mnie jedną piosenkę. Miami 2 Ibiza – to moja jedna z najlepszych piosenek, szkoda tylko że bez Swedish House Mafia, ale Tinie wykonał to w 100% odlotowo. Tak bardzo się cieszyłam, ze po skończonym „koncercie” pocałowałam go…
- Naomi? – zdziwił się Alex. Ja szybko się ocknęłam. – Z czego tak się cieszysz? – na jego twarzy pojawił się ten słodki uśmieszek. Dopiero później skojarzyłam, że miało to związek ze snem.
- Miałam taki… fajny sen.
- Skoro fajny to na pewno nie o mnie…- zrobił smutną minę.
- Może lepiej nie będę ci tego mówić, ale z drugiej strony to właśnie po to tu przyjechałam.
- Tylko po to… - oczywiście smutek musiał opisać jeszcze bardziej, a ponieważ jest świetnym aktorem zrobił to tak … prawdziwie. Heeh.
- No przecież, że nie tylko po to głupolu. – powiedziałam i przybliżyłam swoje usta do jego. Natychmiast objął mnie w pasie, ja położyłam ręce na jego barkach.
- Do ciebie też przyjechałam. – uśmiechnęłam się. - To chcesz się dowiedzieć, z czego tak się cieszę? – spytałam go.
- A może trochę później…?  - zrobił oczy w stylu kota ze Shreka i zaczął na nowo mnie całować. Jego ręce błądziły po moim ciele, po kolei ściągając ze mnie ciuchy, moje natomiast trzymały się jego nagiego torsu.
Zanim poprosił o treść wiadomości minęło dobre pół godziny.
Wytłumaczyłam mu co i jak, że za tydzień będę nagrywać razem z Tinie Tempah’em.
 - To wspaniale! – dał mi buziaka w policzek.
- Noo… Ty pomyśl, że ja się bardziej cieszę niż ty!  - zaśmiałam się.
- Ooo…  no to, to na pewno.
Zaśmialiśmy się oboje.
- No to co, trzeba to jakoś uczcić…
- Może wypad do klubu w piątek? – zaproponowałam.
- Chodziło mi o coś innego, ale to też może być.
- Idź ty. – dałam mu kuksańca.
- No co. – udał niewiniątko.
- Idziemy pobiegać? To znaczy jedziemy? 
...
CDN.
_______________________________
Fajnie, że tak szybko nazbierało się 5 komentarzy. ;D 
Oto pierwszy rozdział. 
Mogę liczyć znowu na 5 komentarzy? :D 
Pozdrowienia. :* 

7 komentarzy:

  1. Super ;]
    Next'a
    Weny, kochana ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to normalnie :* i cb też <3 dzięki za zaproszenie :*****

    OdpowiedzUsuń
  3. wybacz, że wcześniej nie czytałam tego, ale mam dużo spraw na głowie, czasu mało i dużo blogów już czytam xd no ale już przeczytałam i twój! :D
    i bardzo mi się podoba początek :3
    next ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. boski ;]
    dawaj szybko następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty to potrafisz pisać wątki! Nrmalnie love, love twój bloggers < 3

    OdpowiedzUsuń