niedziela, 23 września 2012

Rozdział 12



Tęskniłam za Tobą, choć nie byłam tego świadoma. Wystarczyło Cię spotkać, zobaczyć Twój uśmiech, by zrozumieć czego tak cholernie i nieznośnie mi brakowało.  
Sentencje.pl


Obudziłam się coś przed 10.00. Snu nie zapomnę do końca życia, bo GŁÓWNIE opowiadał on wczorajszy dzień.  Głównie, ponieważ pojawił się też wątek, w którym Jay mnie pocałował!…
 Ale to tylko sen, a Jay jest moim przyjacielem.
Stoję już pod parasolem niedaleko adresu, który dostałam wczoraj od przyjaciela. Samochód zostawiłam kilkanaście metrów dalej.
Takie tam zwykłe mieszkanie, jednak za duże jak na jedną osobę, przynajmniej tak mi się wydaje. A no tak… pewnie mieszka z tym Maximilianem…  
Podeszłam do drzwi. Palec skierowałam na przycisk dzwonka. Sygnał szybko rozszedł się po mieszkaniu a za drzwiami w błyskawicznym tempie pojawił się Jay.
-Dzień dobry panie McGuinness!  – uściskałam znajomego dając mu przy tym słodkiego buziaka.
- No, jesteś Omi! – ucieszył się. – Dalej, bo deszcz do domu naleci. – zaśmialiśmy się.
- Sam jesteś?
- W tym momencie nie… - zaśmiał się. – Ale ogólnie to też sam tu nie mieszkam…
- Tak jak myślałam. – uśmiechnęłam się. – To kto dzieli z tobą jeszcze mieszkanie? 
- Max’a znasz…
- Racja…- wywróciłam oczami.
- I jeszcze Nathan – mój mąż.
Moje oczy zamieniły się w pięciozłotówki.
- Ey, chyba nie myślisz, że serio… - wybuchnął śmiechem.
- Już myślałam, że przerzuciłeś się na płeć równoległą… - odetchnęłam.
- Haha. Pedałem to ja nie jestem…  - dodał.- No może czasami…
- Dobra… nie wnikam w szczegóły…
-Żartuje. – uśmiechnął się. - Dobra, może zmieńmy temat. – zaśmiał się. – Czego się napijesz?
- Może być herbata. – uśmiechnęłam się.
- Już się robi.
Po 5 minutach.
Jay przyszedł z dwoma szklankami i ciasteczkami, usiadł naprzeciw mnie.
- No, to opowiadaj co tam działo się u ciebie przez te kilka lat!  - zaproponowałam.
- A może najpierw ty…- wskazał na mnie.
- Ja pierwsza spytałam, ty pierwszy odpowiadasz.
- Eh… no dobra… - pokręcił głową. – No więc jak wiesz, wczoraj nagrywałem z zespołem kawałek…
- To ty jesteś w zespole?! – zdziwiłam się.
- Tak. – uśmiechnął się. – The Wanted.
Zakrztusiłam się herbatą.
-W porządku? – wystraszył się Jay.
- Ty jesteś w The Wanted?! W zespole, który gra jedną z moich najlepszych piosenek…?!
- No widocznie tak…
- Jak ja mogłam tego nie wiedzieć?! Jestem chyba jakaś zacofana! – puknęłam się w czółko.
-Noo, bardzo się cieszę, że tak nam pochlebiasz… 
- Ty zaczekaj, bo będę chciała od każdego autograf…- pogroziłam mu palcem. 
- Ależ przecież to żaden problem.
- Dziękuje. – posłałam mu buziaczka na odległość.
- No, więc skoro ja nie słyszałam nic o tobie, to ty pewnie o mnie też nie… - zaśmiałam się.
-Dam sobie głowę uciąć, że to ciotka cie w to wciągnęła.
- Strzał w 10-kę.
- To mogę już liczyć na jakiś album od ciebie?
- Niestety, dopiero pracuje nad pierwszym, ale jestem już coraz bliżej końca. – dodałam.
-Hym… to będę musiał sobie zaczekać. – posłał mi oczko. 
 - Właśnie wczoraj współpracowałam z Tinie Tempah’em.
- Faktycznie. – pomachał głową.- Jak wychodziłem z auta, on wychodził ze studia.
Uśmiechnęłam się.
- No, to co jeszcze mi powiesz?

Z punktu widzenia Jay’a

Przez kolejną godzinę – tak mi się wydaje, może nawet dłużej – rozmawialiśmy o tym co spotkało nas przez 4 lata. Opowiedziałem jej jeszcze trochę o The Wanted i o chłopakach.
Ona dodała, że jest teraz szczęśliwa ze swoim… NARZECZONYM! Do tego znam gościa – Alex Pettyfer. I faktycznie oglądałem zdjęcia w necie, ale skąd miałem wiedzieć, że to ona z nim jest?! Zmieniła się, i to jak! No i piękna, kolorowa przyszłość przeszła mi prze nosem od tak. Myśli bez niej, w roli głównej będą dla mnie niemożliwe, nie do zniesienia. Na pewno nie uda mi się zapanować nad emocjami, będąc przy niej, tak jak w tej chwili, to dla mnie bardzo trudne. Nie chce wtrącać się do jej związku, przecież jest z nim szczęśliwa, a jej szczęście, to moje szczęście.
Następne tematy były dla mnie łagodniejsze. Została  u mnie jeszcze parę godzin.
- To ja będę się zbierać. – powiedziała. – Napisze do ciebie po spotkaniu z Tinie’m okej? – uśmiechnęła się.
- Yhym… Jasne. – wymusiłem banana na twarzy. – Czekaj. – podleciałem do komody, na której leżało parę biletów na nasz koncert – jutro, o ile się nie mylę na pewno było ich nie więcej jak pięć, a do tego wejściówki za kulisy. Szybko dołączyłem do dziewczyny.
- Masz. Weź znajomych i przyjdź.
- Dziękuje. – uśmiechnęła się. – Postaram się przyjść, to znaczy na pewno przyjdę. Więc do zobaczenia. – przytuliła mnie i pocałowała w policzek. Chociaż to może dla mnie zrobić.
- Odprowadzę cie. Jeszcze pada. – Rozłożyłem jej parasolkę i wyszliśmy na zewnątrz. Przeszliśmy kilkanaście metrów i byliśmy już przy jej aucie.
- Więc takim się wozisz… - pokiwałem głową.
- No się worzę, bo nie ma mnie kto. – zaśmiała się. – To jeszcze raz dziękuje ci za dzisiejsze spotkanie i pamiętaj, kiedyś po ciebie wpadnę. – mrugnęła okiem.
- Będę czekał. – nie wiem, czy to dobry pomysł jechać do jej domu, ale sama mnie zaprosiła.
Omi jeszcze raz pożegnała się ze mną i wsiadła do auta.

Z punktu widzenia Nathana

Podjechałem pod chatę razem z Maxem i Tomem, a tam co widzimy…?! Jay’a!… z jakąś laską! Nie mogłem stwierdzić, czy ładna czy nie, bo stała do nas tyłem. No ale parząc od tego profilu bardzo mi się podobała, hehe.
To dlatego kazał zawieść nasze dupy do Toma!
- Jaki ch*j! – wkurzył się Max. – Wygonił nas, żeby być sam na sam z panną!
- No. Mój mężulek! Ale dostanie wpier*ol!
-Chłopaczki, wyluzujcie! W końcu nareszcie sobie kogoś znalazł. – odezwał się z tylnego siedzenia Tom i zaśmiał się.
- Może, ale i tak dostanie wpier*ol! – złożył pięści Max.
- Ey! Co to ma być?! W policzek?! Co on gej?! – zdziwił się Tom, ja nawet trochę może też. xD  Tak, właśnie Jay dał tylko buziaka w POLICZEK.  
Wysiedliśmy z samochodu, a panna już odjechała…
- Ja Pier*ole, patrzcie to! Ona ma białe Porsche!  Ale se sztukę znalazł, ciekawe skąd i gdzie ją poznał!
- Ja chyba ją znam… - zmarszczył brwi Max. – Jak ona się nazywała… Naomi… chyba tak.
Od razu przypomniała mi się Naomi. Czemu ja ciągle o niej myślę? Przecież to, że ją jeszcze kiedyś zobaczę, to jak szukanie igły w stogu siana. Ale czekaj! Czy on powiedział Naomi, a ta dziewczyna – jeżeli mam dobry wzrok, tyłem wyglądała identycznie!- była strasznie do niej podobna!
Nie, nie, nie… Jay! MI! Właśnie! Odbił! Laske! Njie…  chyba nie…  

____________________________

Nie wiem czy Wam się podoba, przepraszam za wszelkie błędy - jeżeli są. xD 
Dedyk dla wszystkich czytających :D 

Jeżeli ktoś ma ochotę na pewną, krótką historyjkę to zapraszam  <YT>
Pozdrawiam 
Dżagodaa :D

piątek, 7 września 2012

Rozdział 11

Są takie osoby, na których widok, od razu "japa" mi się cieszy.
Sentencje.pl



- James?! – prawie że krzyknęłam zaskoczona.
- Tak. – odpowiedział jakby nigdy nic. – Jeżeli chodzi o autograf…
- Cholera jaki autograf? !Dobrze się czujesz Jay Jay?! – (Naomi mówiła tak do Jay’a w dzieciństwie xD).
- Jay Jay…? – myślał przez chwilę.
- Nie poznajesz mnie?!  - zmarszczyłam brwi.
- Naomi?!
- Nie Święta Magdalena!! – wywróciłam oczami - Jasne, że ja!
Szybko rzuciłam mu się w objęcia.
-Ja pierd*le. Nie przypuszczałem, że jeszcze się zobaczymy!
- Ja też nie! – powiedziałam z radością na twarzy.
- „Moja” Naomi się znalazła! – ucieszył się. – Ale się zmieniłaś!
Cały czas "skakaliśmy" z radości jak opętani.
- Co ty tu robisz? – zdziwił się.
 - Ja?! A co ty tu robisz?!
- Ja?! Nagrywam. – uśmiechnął się.
- Oo… ciekawe, bo ja tak samo…
Kiedy tak gadaliśmy podszedł do nas jakiś facet, łysy.
- Dalej łajzo, a nie się zabawiasz! My tak czekamy jak idioci, a ty?!
- Przepraszam, to ja go zatrzymałam… - powiedziałam do łysola.
- Nic nie szkodzi… - popatrzył się w moje oczy. – Jestem Max. – podał mi rękę.
- Naomi. – uśmiechnęłam się i także podałam dłoń. - Dobra, nie zatrzymuje cię więcej. – Sięgnęłam do torebki drugi raz po moją wizytówkę. – Trzymaj. – podałam ją Jamesowi.
-Przepraszam – podniósł rękę do góry Max. – ja też dostanę? – poprosił.
- Naomi nie dawaj mu. – pokręcił przecząco głową Jay.
- Eh… no… niezbyt dobry pomysł… -wygęgałam.
- To czemu on dostał?  – powiedział i wskazał na Jay’a.
- Bo jego szukałam...
- Nie ważne! – Jay wypluł mu język.
- I tak będę czekał… - oznajmił Max.
- Zobaczymy…  czy się uda. – uśmiechnęłam się.
- To do zobaczenia! – przytulił mnie Jay a ja dałam mu całusa w policzek.
- Pa.
- Ja też dostanę? – nadstawił się Max.
- Eh… - jaki natarczywe dziecko… - Masz. – dałam mu lekkiego buziaka.
-Na razie. – pomachałam im.
- Pa. – oni także pokiwali na pożegnanie.
Na chwilę zamyśliłam się. Ja nie mogę… właśnie spotkałam Jay Jay’a! I śpiewa piosenki, jak ja. No ja nie mogę!
- Naomi? Ty jeszcze tu? – zapytała ciotka.
- Nie wiesz kogo spotkałam…  Jay’a McGuiness’a!
- Tego kolegę z sąsiedztwa?
-Yhym. Dzisiaj jest naprawdę dobry dzień.
Ruszyłyśmy w stronę domu. Po drodze zadzwoniłam do Alex’a, właśnie pojechał na sesję.
I nareszcie w domu. Kiedy wchodziłam do pokoju dostałam sms od Patrick’a.
Yo! I jak, kiedy masz czas?;)Patrick
Hej! Np. jutro? xD
Yeah! Może być ;D Np. gdzie? ;]
Np. w „Black & White Caffe”?
Aha! 4 pm? To naraska! Do jutra Naomi. ;>
Okej. Pa. ;*

O ja pierdyśka. Już się z nim poznałam, widziałam, a mi i tak serce wali jak młot. No masakra. Ale nadal nie mogę uwierzyć, że spotkałam James’a! Ten dzień jest na miarę moich możliwości.
 Jednak coś było nie tak… Czułam się, jakbym już gdzieś z nimi gadała. Hyy…  Ey czekaj! Wróć! Takie samo uczucie miałam, kiedy rozmawiałam z tym chłopakiem w klubie – Nathan. Nie będę ukrywać, że mi się nie podoba, bo wręcz przeciwnie, ale koniec, już o nim nie myślę. I tak go nie spotkam, a przecież mam już chłopaka, z którym za dwa lata wezmę ślub.
Czy ja każdego, kogo spotkam, poznam, ma znajomy głos? Nie, Caroline, kiedy pierwszy raz usłyszałam jej głos, nie przypominał mi żadnego. Ale ci chłopacy… Jay to wiadomo, mieszkałam blisko niego, to znam jego głos, ale… Boże czuje się jakbym miała dej vi.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko biegnę na dół.
Caroline już stoi w drzwiach.
-NA… - ciotka nie zdążyła mnie zawołać, bo byłam już na dole.
-Wiem, już jestem. Wy się pewnie nie znacie… - podeszłam bliżej. – To jest Caroline. – wskazałam na koleżankę. – A to moja ciocia, chrzestna i menedżerka –Amanda. – uśmiechnęłam się i wskazałam na drugą postać.
- Witam. – przywitała się grzecznie dziewczyna i podała rękę cioci. Obie się uśmiechnęły.
- To ja… to MY może pójdziemy do mnie.
- Zrobić wam coś do picia?- spytała ciocia.
- Skoro nalegasz… - wzruszyłam ramionami.- Caroline, na co masz ochotę?
- Herbata wystarczy. – uśmiechnęła się przyjacielsko.
- To dwie herbaty, jeżeli możemy prosić.
- Dobrze, już się robi.
Razem z koleżanką poszłam do mojego pokoju.
- I jak w końcu minął ci ten dzień? – zaśmiała się.
- Jak we śnie! – ucieszyłam się. – Duet z Tinie Tempah’em… to jest coś! A później nadziałam się na starego przyjaciela – James’a. – opowiadałam jej z radością.
- A tobie jak minął dzień?
- Nie jest najgorzej. – uśmiechnęła się jakby z przymusu. – Znowu pokłóciłam się z matką. – I od razu mina jej zrzedła.
- A o co poszło? Jeżeli mogę wiedzieć…
- Wiem, że tobie mogę zaufać… - uśmiechnęła się, ja do niej też.  – Jak zwykle piła… Dobrze, że Sebastian(młodszy brat Caroline) mieszka u cioci… - łzy napływały jej do oczu. – Zaczęła awanturę o to, że nie umiem się niczym zająć… A to zawsze ja ogarniam cały dom.  
Szczerze mówiąc mnie samej napłynęły łzy. Nie chce, żeby tak cierpiała.
- Nie płacz. – przytuliłam ją.
Siedziałyśmy przytulone do siebie dobre 2 minuty.
- Już dobrze? – spytałam.
Pokiwała głową „na tak”.
- A teraz proszę o uśmiech! – poprosiłam koleżankę. – Dalej, dalej. – Uśmiechałam się do niej, żeby poczuła się lepiej.
Dalej tak sobie gawędziłyśmy, a w między czasie ciocia odwiedziła nas z herbatą i ciastkami. W rozmowie też przeszkodził mi Alex.
Więc tak… ja już jestem po sesji. Przyjechać do Ciebie? :*    
-Masz coś przeciwko, jeżeli przyjedzie Alex? – chciałam się na wypadek upewnić.
- Ależ skąd… Przynajmniej go bliżej poznam. – uśmiechnęła się.
- O… to się dobrze składa.- przecież ja nie poznałam jej z Alex’em… xD Zapomniałam chyba.
A więc odpowiedziałam.
No oczywiście :** Czekam ;] ;* 
Dalej opowiadałyśmy swoje historie, aż w końcu do pokoju wszedł mój chłopak.
- Cześć. – przywitał się Alex. – Nie pisałaś, że masz gościa.
Uśmiechnęłam się, podeszłam do niego i dałam mu całusa.
- To jest właśnie moja nowa znajoma – Caroline. – dziewczyna wstała i podeszła do nas. – Caroline, to jest Alex. – podali sobie dłonie.
- Miło mi w końcu poznać. – uśmiechnęła się Caroline.
- Ja też się cieszę.
Pogadaliśmy jeszcze, a kiedy na zegarze dochodziła godzina 19.00. zawieźliśmy koleżankę do domu. Niestety miała ograniczony czas. Tak strasznie mi jej żal, ale podczas tamtej rozmowy nasunął mi się pewnie pomysł, który muszę uzgodnić z rodzicami i ciotką.
Jadąc z Alex’em w drodze powrotnej opowiedziałam mu dzisiejszy dzień, że znalazłam przyjaciela, że Tinie jest super ( chociaż ode mnie to już słyszał xD) i takie tam.

Z punktu widzenia Jay’a

Nareszcie mam chwilę dla siebie.
Rozsiadłem się więc wygodnie na kanapie w salonie. Z kieszeni wyciągnąłem wizytówkę od Naomi. Ja pierdziele, tego nie da się opisać, jak się teraz czuje. Tak się cieszę, że się spotkaliśmy. Odkąd się wyprowadziła nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. A jak wypiękniała… nie mówię, że kiedyś była brzydka – wypluj w ogóle te słowa Jay – ale teraz… wygląda normalnie jak bogini…
Dobra, na co czekam.
Wstukałem jej numer do telefonu. Sprawdziłem jeszcze kilka razy, czy dobrze wpisałem. Dobra, jest.
Teraz tak… co by tu napisać…?
No to kiedy nasze pierwsze spotkanie po… 4 latach?? =) Jay Jay
WYŚLIJ. klik. Poszło.Jak dawno nie słyszałem tego przezwiska. Teraz to tylko BirdJay.
Długo nie minęło, aż dostałem odpowiedź.
Jutro przed 4pm mam wolne, bo potem mam spotkanie :D, chyba, że kiedy indziej. ;)
   Nie no, tyle to ja czekać nie chce…
Odpisałem więc, żeby wpadła do mnie jutro, oczywiście podałem jej adres i godzinę.
No, to jesteśmy umówieni.
 ___________________________________

Może być??
Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam. ;/
 Hymm... myślę, że większość z Was jest lekko zaskoczona... ;p
Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem i rozdział ten dedykuje-chyba zresztą jak zawsze- tym, co czytają :D

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 10

Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz, one przyjdą same.
Sentencje.pl




Wtorek wieczór
Wczorajszy dzień – zyskałam nową znajomość i bardzo się z tego cieszę. Moim zdaniem już jesteśmy jak przyjaciółki. Caroline, bo tak ma na imię, wiedziała o mnie trochę więcej. Ale szybko wyrównałyśmy poziom. Znowu umówiłyśmy się, tym razem u mnie, po pobycie w studio. 
Oho… Jutro wielki dzień, jak dla mnie.
Ułożyłam się wygodnie w łóżku i zasnęłam.

Z punktu widzenia Nathana
Jutro jedziemy nagrywać do studia nowy kawałek. Wciąż nie znalazłem tej dziewczyny. No ale od czego ma się ŻARÓWECZKĘ w głowie. A więc poszedłem do tego klubu z myślą, że może ktoś ją tam zna. Jeden kelner powiedział, że niecałe dwa miesiące temu grała tam jakaś Naomi. Nie wiedział, czy to dokładnie ona… ale wspominał że ma falowane blond włosy. No i jak to nie może być ona??
Nie wiem, co mam teraz zrobić. Nie chce nic chłopakom o niej mówić, bo pomyślą, że się zakochałem, a zrobię to MOŻE dopiero wtedy kiedy ją znajdę.
A na razie musze się trochę przestać tym przejmować, żeby jutro dobrze zaśpiewać.

Z punktu widzenia Naomi

6.00 rano – pobudka. Z łóżka wyparowałam jakby się za mną kurzyło. Szybko wzięłam prysznic, i takie tam jeszcze drobiazgi ogarnęłam na wyjście, a przede wszystkim makijaż i włosy. Odświeżona wyglądnęłam przez okno looknąć na pogodę. Ugg… Deszcz. Niee… no w taki dzień?! Prędko poszłam do garderoby. Padło na beżowe spodnie, seledynowy T-Shirt, skórzaną kurtkę w odcieniu brązu. Do tego dopasowałam niezbyt wysokie koturny w kolorze podobnym do kurtki.    
Zeszłam na dół. Ciocia była już w kuchni. Szybko zjadłam to co zawsze i ruszyłyśmy do studia.
-No nareszcie! – wysiadłyśmy z auta i weszłyśmy do budynku. Szybko znalazłyśmy się w sali nagrań.

- Witaj! – wyciągnął ku mnie ręce Patrick.
- Hej! – uściskaliśmy się, każdy z nas dostał też małego całusa od drugiego.
- Teraz czas, żeby się oficjalnie przedstawić. – uśmiechnął się. – Ale pewnie ty mnie lepiej znasz niż ja sam siebie. – zaśmiał się.
- Haha. Nie no co ty, bez przesady. – także się zaśmiałam.
- Patrick.  
- Naomi Parker. – podaliśmy sobie dłonie.
- To co… zaczynamy… - oznajmił menager Patricka.
- No ba! – klasnął dłońmi, a ja się uśmiechnęłam.
Oboje założyliśmy słuchawki na uszy.
I się zaczęło.
-  Jeśli mnie widzisz
Wtedy prawdopodobnie jesteś zbyt blisko
Więc, sądzisz, że mógłbyś mnie kochać
Cóż, musisz być silniejszy niż większość

Ponieważ mój ex nie lubił tego, nie lubił tego,
Nie, moi przyjaciele nie lubią tego, nie lubią tego,
Ktoś przypomina mi kiedy jest właściwy czas,
Kiedy jest właściwy czas by odejść.     – zaczęłam refrenem.
-Kochany, ktokolwiek ku*wa słucha,
Powiedz mi, z przyjemności bycia zwykłego obywatela
Bo te wszystkie "przymiarki" i Vivian trzymająca mnie od dopasowania się
Dlaczego czuję się bezpieczniej na scenie, niż we własnym salonie?....
       
 Nigdy nie pracowałam z takim super kolesiem - co ja gadam, ja nigdy z nikim nie pracowałam! Zawsze solo.
 Podczas śpiewania czułam taką wielką swobodę. Próbowałam, jak tylko najbardziej mogłam okazywać emocje przez śpiew…
 Uśmiechaliśmy się do siebie. To jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.
Godzina 11.00.
- Mamy to. – powiadomił nas jeden z pracowników studio. My odeszliśmy na bok. 
- Może dasz się zaprosić na kawę? – zaproponował raper.
- Jasne… Czemu nie. – ucieszyłam się. – Tu jest mój numer. – wyciągnęłam moja wizytówkę z torebki  i podałam Tinie.
- Dzięki. – uśmiechnął się. – Na mnie już pora.
Pożegnanie wyglądało prawie jak przywitanie…
- Do zobaczenia! – pomachałam mu ręką.
- Aha.
Znajomego już nie było.
- To ja wyjdę już na zewnątrz. Okej? – powiadomiłam ciotkę.
- Dobrze, ja załatwię jeszcze parę spraw.
Szczęśliwa opuściłam salę. Skierowałam się w stronę windy. STOP. Teraz trzeba nacisnąć guzik na 1 piętro. Gotowe. Stoję sobie i czekam, kiedy w końcu otworzą się te cholerne drzwi. 1 minuta, jeszcze nic. Ja pierdziele, ile można czekać za WINDĄ. Z tej złości chce nacisnąć guzik jeszcze raz, aż nagle drzwi się otwarły. Patrzę i patrzę. Ey, Ey, czekaj ja go znam. Czy to właśnie ON?! Kapara mi opadła na jego widok.


___________________________________

Nowa postać

Caroline Simons - lat 21.Mieszka z matką, która jest nałogową alkoholiczką. Ma młodszego brata Sebastiana ( 14 lat) który mieszka u siostry ich matki. Ojciec zostawił ich, gdy miała 15 lat. Dziewczyna, która "nie potrafi" marzyć. Wie, że to czego tak bardzo pragnęła będąc nastolatką nigdy się nie spełni. Od 3 lat zbiera pieniądze na własne mieszkanie, żeby jak najszybciej wyprowadzić się od matki.
Nie potrzeba dużo czasu, aż zaprzyjaźni się z Naomi - jej muzycznym idolem.



_________________________________________________________
[Piosenka, którą- niby - Naomi śpiewa z Tinie Tempah'em jest naprawdę z jego repertuaru jednak w duecie śpiewa z nim Emeli Sande ( mamy tu jakąś fankę Emeli? ) LET GO.]

No więc tak... chyba domyślacie się kto to jest... xD no a może nie.... ;p
 *
Nowa postać - było o niej trochę w poprzednich rozdziałach, ale dopiero teraz przedstawiam ją osobiście. 
*
Eh... rok szkolny.... bleee....
Niestety rozdziały nie będą pojawiać się tak często jak do tej pory, bo mam zrąbany plan...
Na pewno będę dodawać je w wolnym czasie ;)

Więc tak, dziękuje za komentarze. :D  i za to, ze czytacie ;]

sobota, 1 września 2012

Rozdział 9

Miłość - sztuka czucia się dobrze z inną osobą.
Sentencje.pl

...

Wyszłam z kuchni i skierowałam się do pokoju Alex’a ,kiedy… on sam zagrodził mi drogę. 
- Podsłuchiwałeś? – zmarszczyłam brwi.
- Nie.
- Mam nadzieję.
- Co chciał?
- Nic.
- Rozumiem, tajemnica.
- Tak. To co robimy?
- Jak ty chcesz, możemy do ciebie jechać.
- A może masz ochotę pograć w tenisa?
- Rzeczywiście, dobry pomysł.
Wzięliśmy potrzebne rzeczy i udaliśmy się na kort.
- Nie będę przecież ukrywać, że w tenisa idzie mi kiepsko, bo wręcz przeciwnie.
Kocham tę dziedzinę sportu.
Z początku to Alex wygrywał, ale to ja zostałam zwycięzcą turnieju. Wykończeni pojechaliśmy do mojego domu.
- Wróciłam! – krzyknęłam po domu.
- I jak? Puścili twoje kawałki? – spytała ciocia.
- Ja nie słyszałam. – zaśmiałam się.
– Na pewno puścili jak was nie było. – mrugnęła do mnie okiem.
- Ważne, że było fajnie.
- To dobrze, że się podobało. – powiedziała ciocia, a ja wyciągnęłam z lodówki zimny napój brzoskwiniowy. Nalałam w dwie szklanki, jedną podałam Xowi, a drugą oczywiście sobie.
- Gdzie byliście, że tacy zmęczeni jesteście? – spytała z uśmiechem mama, wchodząc do pomieszczenia.
- Na tenisie.
- Ty to tego Alexandra wykończysz. – pokręciła głową.
- Gdzie tam. – machnął ręką. – Przynajmniej ktoś dba o moja sylwetkę. – zaakcentował ostatni wyraz. Zaśmialiśmy się wszyscy.
-Ma racje. – potwierdziłam. – Tak to by pewnie w modelingu nie robił. – zaśmiałam się.
- Dzięki za komplement. – wywrócił oczami.
Mama zaśmiała się razem z ciocią.  
Po niecałej godzinie postanowiliśmy pójść do mojego pokoju. Alex włączył telewizor, a ja opaliłam laptopa. Oczywiście jak zawsze Twitter.
Dostałam wiadomość.
@NaomiParker Masz czas w poniedziałek, ok. 2 PM w Caffe Late? (nazwa zmyślona ;) )
Odpisałam:
@Caroline2412 Jasne, że mam czas. To do zobaczenia.
Jeszcze parę innych wiadomości. Po piętnastu minutach dołączyłam do mojego skarba.



 smaku Twego nie znam choć tak często mam Cie na końcu języka.
Happysad



Z punktu widzenia Nathana 

"Jestem totalnym głupkiem". Ta myśl dręczy mnie odkąd pozwoliłem Naomi odejść, od tak.

Postanowiłem dołączyć do Jay'a i Max'a.
- Co oglądacie? - spytałem.
- Wiesz co? Dziwnie się zachowujesz... - powiedział Max.
- Niby czemu?
- Nie widzisz żadnej różnicy pomiędzy meczem, a jakimś serialem?
Teraz do mnie dotarło, że chłopaki oglądają mecz.
- To taki trik nerwowy.  -wzruszyłem ramionami.
- "Co oglądacie?" Aa... mam trika! - przedrzeźniał mnie Jay i do tego babskim głosem.
Max się zaśmiał, a ja zmrużyłem oczy.
- Ale... nie zauważyłeś, że zachowywał się już dziwnie odkąd wracaliśmy z klubu... - chciał to potwierdzić razem z Max'em.
- Rzeczywiście... - przyznał. - A właśnie... Gdzie podziała się ta laska, co wczoraj za tobą pod klubem czekała...? Myśleliśmy, że będzie się coś działo... - uśmiechnął się do Jay'a.
- Mnie też to ciekawi!  -podniósł rękę do góry Jay.
- A nie widzicie, że jej nie ma?
Jay zaczął "szukać" pod poduszkami.
- Rozpłynęła sieee... - zrobił wielkie oczy.
- Pewnie zakładam, że teraz wychodzi od swojego kochasia... - rzuciłem.
- Aha! To taka była kolej rzeczy! - wskazał palcem Max.
- I z tego powodu jest taki rozbity... - pokiwał głową Jay.
- A wiesz, że nawet się z tego ciesze! - dodałem, po części było to prawdą.
- Aha. To tak się cieszy, że nie wie co robi i mówi! - klasnął w ręce Max.
- Tak. Dokładnie. Tak.
Dalej siedzieli już grzecznie, a ja w głowie miałem "wielki bałagan". Poprosiłbym ją do tańca i resztę wieczoru - na bank - spędzilibyśmy razem.
Jakoś dłużej tego nie wytrzymam... ŻARÓWKA! No na reszcie jakiś pomysł.
- Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. - oznajmiłem kolegą z uśmiechem na twarzy, trochę wymuszonym, trochę prawdziwym.

 _____________________________________

Przepraszam, że było tylko o 3/5 The Wanted, ale Siva i Tom mieszkają - przynajmniej w tym opowiadaniu- ze swoimi dziewczynami. Ale nie martwcie się, o nich też wkrótce coś będzie. ;)

I dziękuje za komentarze, dedyk dla tych którzy czytają. :D